
Ciekawiła mnie ta książka, no bo, jakże to, Philip Marlowe się żeni? Okazało się, że, mało tego, nawet próbuje być dobrym mężem. Jego żona to znana z „Długiego pożegnania” Linda, córka miliardera Harlana Pottera, która oświadczyła mu się w „Playbacku”. Małżeństwo naszego detektywa nadaje książce nie lada smaczek. Marlowe próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości, prowadząc jednocześnie, na zlecenie dyrektora kasyna, poszukiwania pewnego fotografa, który zalegał ze spłatą długu. Poszukiwania w pewnym momencie się komplikują. Małżeństwo zarazem też. Robi się gorąco.
Ciekawiło mnie też to, w którym miejscu zorientuję się, że to już nie Chandler, tylko Parker. Ale nie wyczułem tego miejsca. Parker sobie poradził. Ciekawością jest nadto to, że napisał to dokończenie w 1989 roku. Rozwinął on do rozmiarów książki niedokończone opowiadanie Chandlera „Poodle Springs”. To co napisał sam Chandler, to cztery rozdziały. A wszystkich tutaj jest 41. Czyli robota Chandlera to niecałe 10%. Tak więc, gratulacje dla Parkera, że tak świetnie wczuł się w klimat.
Książka świetna. Bardzo mi się podobała. Philip Marlowe prowadzony przez dwóch autorów jest świeży, dowcipny, sarkastyczny, ale i romantyczny, jak zwykle zresztą. Akcja jest przejrzysta i wciągająca. Chandler nie lubi Los Angeles i okolicznych miasteczek i często daje temu wyraz. A środowisko filmowe to wylęgarnia wszelkiego zła.
To ósma – ostatnia książka z Philipem Marlowe. Będę tęsknił za moim ulubionym bohaterem. „Marlowe z pustyni. Gwiezdny detektyw”. Romantyczny cynik i cyniczny romantyk.
Ale, ale. Robert B. Parker tak się rozochocił w wymyślaniu nowych przygód Chandlerowskiego bohatera, że sam postanowić ponownie powołać do życia Philipa Marlowe w książce „Wielkie marzenie”, która jest kontynuacją pierwszej książki Chandlera „Głęboki sen”. Nie czytałem, ale jestem bardzo jej ciekawy.
Kalifornia to kolebka czarnego kryminału. Jak to możliwe? Przecież jest tam gorące słońce, a morze zimne nie jest. Widać, to nie wystarczy, aby rozjaśnić czarną stronę ludzkiej natury. Dobry temat na dłuższe rozmowy.
Do takich rozważań piwo California – american IPA z Browaru Brodacz – w sam raz.
Twój blog to świetna ściągawka, jeśli chodzi o uzupełnianie domowej czarno-kryminalnej biblioteczki. Właśnie dopisałam sobie powyższe pozycje do najbliższego allegrowego zamówienia. Wprawdzie „Tajemnice Poodle Springs” od dłuższego czasu miałam na oku, ale nie byłam pewna co do tej pozycji. Natomiast o „Wielkim Marzeniu” nie słyszałam, więc dzięki Ci za to 🙂